niedziela, 30 stycznia 2011

Dwa.

Ściany w tym domu zrobione są z dykty, więc słychać każdy ruch sąsiadów.
Dziś obudziłem się o 9 i stwierdziłem, że jest bardzo cicho, więc nie będę wstawał, bo może sobie chcą pospać (zresztą ja też nie mam zbyt wielu zajęć, więc...) i tym sposobem wstałem dopiero o 11 30.
Zszedłem na dół, tam jadł śniadanie jakiś człowiek - nie jestem pewien czy poznałem go wczoraj. Na szczęście nie wymagał ode mnie rozmowy.

Teraz zbieram się na wyprawę do LLN (Louvain La Neuve) czyli miejscowości w której mieści się moja uczelnia. Jest to spory kawałek, ale przynajmniej zużyję trochę czasu na tę wyprawę (bo w domu nie ma co robić raczej - wszyscy chyba gdzieś wybyli, albo siedzą w pokojach robiąc ze starych konsol do gier instrumenty muzyczne).

To tyle na tę chwilę...

P.S. później wrzucę kilka zdjęć może...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz