poniedziałek, 31 stycznia 2011

A dziś...

Odebrałem mieszkanie!

mieszkam w samym centrum miasta w sumie. w mieszkaniu jest nas 4 w sumie. Od razu mnie przygarnęli, pomogli się ogarnąć, poczęstowali obiadem i w ogóle jest fajnie!

dziś niby mieliśmy zajęcia, ale nie poszedłem, bo musiałem się zająć staniem w kolejce w Service des logements - żeby zdobyć mieszkanie. jutro z rana jeszcze muszę się zarejestrować na uniwersytecie i mogę iść na zajęcia. Pytanie tylko - w której grupie jestem?! Mam nadzieję, że do jutra się dowiem, bo wolę nie mieć zaległości... bo już słyszałem, że tutaj wcale nie jest tak proste (trzeba mieć średnio 12/20pktów... to CAŁE 60%! ehh). Ale na przykład do Fizjologii muszę kupić specjalną książkę, bo gość cytuje ją i trzeba ogarniać te cytaty na egzaminie.
Fajne jest tu to, że wszystkie prezentacje z wykładów są w internecie dostępne na specjalnej stronie! Więc nie będę musiał na nie chodzić aż tak bardzo...
I w czwartki ponoć mamy zajęcia w Brukseli - takie bardziej praktyczne - jest pacjent i trzeba go pobadać itd.

Dobra... spadam coś zjeść może ;)

niedziela, 30 stycznia 2011

Louvain La Neuve...

Poszedłem na spacer do Louvain La Neuve... chciałem zobaczyć okolicę do której jutro się przeprowadzę itd...

oczywiście się zgubiłem trochę...

Nie byłem świadom, że ta miejscowość (dość mała) ma dzielnice... odkryłem to kiedy wszedłem w końcu do miasta i znalazłem plan, okazało się, że jestem w dzielnicy najbardziej oddalonej od mojej miejscowości... Ale jak już ogarnąłem plan to udało mi się zwiedzić sporą część miasta - znalazłem nawet mój wydział :)
Potem powstał problem powrotu, bo wcześniej szedłem według mapy, którą narysowali mi ludzie z którymi mieszkam, ale nie uwzględniała ona mojej trasy... Dzięki temu zrobiłem kółko po LLN.

czas na kilka zdjęć z Belgii ogólnie: domki czy też mieszkania (jak kto woli) w tej mieścince w której teraz mieszkam:
 Przy tym placu mieszkamy (taki mniej wiecej widok jest z okien)
 LLN już. Taka dzielnica bardziej mieszkalna niż uniwersytecka: (dziwne te domy maja jak nie wiem co)
 A to jakiś budynek uczelniany już (nic tu nie jest otynkowane - wszystko z cegły, czasem tylko pomalują budynek na biało...)
 a to też część mieszkalna bardziej LLN:
i to centrum LLN, sporo tam kawiarni, sklepów i budynków mieszkalnych, a wszystko z cegły!


zdjęć w sumie mało zrobiłem, bo zimno było strasznie, więc wolałem oszczędzać ręce...

Dwa.

Ściany w tym domu zrobione są z dykty, więc słychać każdy ruch sąsiadów.
Dziś obudziłem się o 9 i stwierdziłem, że jest bardzo cicho, więc nie będę wstawał, bo może sobie chcą pospać (zresztą ja też nie mam zbyt wielu zajęć, więc...) i tym sposobem wstałem dopiero o 11 30.
Zszedłem na dół, tam jadł śniadanie jakiś człowiek - nie jestem pewien czy poznałem go wczoraj. Na szczęście nie wymagał ode mnie rozmowy.

Teraz zbieram się na wyprawę do LLN (Louvain La Neuve) czyli miejscowości w której mieści się moja uczelnia. Jest to spory kawałek, ale przynajmniej zużyję trochę czasu na tę wyprawę (bo w domu nie ma co robić raczej - wszyscy chyba gdzieś wybyli, albo siedzą w pokojach robiąc ze starych konsol do gier instrumenty muzyczne).

To tyle na tę chwilę...

P.S. później wrzucę kilka zdjęć może...

sobota, 29 stycznia 2011

Dzien pierwy

Dojechałem.

z lotniska od razu w pociąg, jedna przesiadka i jestem w przejściowym mieszkaniu w miejscowości oddalonej 4km od uniwersytetu w Court saint Etienne.

Jest to kot (z jęz flamandzkiego 'kot' oznacza szafę - tu nazywa się tak mieszkania studenckie). Jest to 2 piętrowy budynek w którym mieszka 10 osób (każdy ma swój oddzielny pokój) a na parterze jest kuchnia, salon i jadalnia.
Trochę tu bałagan (jak po takiej solidnej imprezie). Ludzie są bardzo fajni, kontaktowi i otwarci.

Ogólnie to świat dzieli się na: to co w Polsce i to co w Niepolsce... tutaj jest ewidentnie Niepolska. Ogólnie fajnie, ale wszystko na około mi przypomina, że jestem zagranicą.


na razie tylko tyle. chyba się prześpię...